Dziewczyny to są dobre. Bulwersują się jeśli my – faceci, wychodzimy na piwo z kolegami, wracamy późnym wieczorem, a następnego dnia potrzebujemy ciszy i odpoczynku. A same robią identycznie. Najgorsze jest to, że wtedy nie ma nic złego w takim zachowaniu, wszystko jest dobrze i wgl nie powinniśmy o nic się czepiać.
Moja żona non stop robi mi awantury jeśli wrócę do domu z wypadu z kumplami i jestem “zrobiony”. Tłumaczy, że tak nie powinno być, a raz na miesiąc jak nie rzadziej to zdecydowanie za często na takie wyprawy. Ostatnio to ona przegięła i oczywiście wyszło, że się czepiam.
Napisała mi, że po pracy we wtorek idzie do czytelni, bo musi znaleźć pewien archiwalny dokument/artykuł do swojej pracy. Nie martwiłem się, ja akurat kończyłem w tym dniu wcześniej, więc ucieszyłem się, że jak wrócę, żony jeszcze nie będzie i będę mógł w spokoju trochę pograć na konsoli. Ale gdy była już 20, czytelnia od ponad godziny była nieczynna, a mojej żony nie było w domu – zapaliła mi się czerwona lampka. Zadzwoniłem, ale nie odbierała. Dzwoniłem z 5 razy i cisza. Dochodziła godzina 23…
Nagle dostałem wiadomość od żony, że wróci później, bo z koleżanką i z kolegą z pracy zaszli na drinka. Poszedłem spać, co miałem zrobić… Wróciła około 1 w nocy, stała ledwo na nogach. Nie mam pojęcia jak wgl się doczłapała do mieszkania. Do 5 rano urzędowała w łazience i wymiotowała. Rano, oburzona stwierdziła, że zbyt głośno się szykuję do pracy, a ją boli głowa i bierze L4.
Nie ukrywam, że miałem pretensje. Oszukała mnie, nie powiedziała od razu gdzie jest i kiedy wróci, a ja się martwiłem. A do tego, o takie same rzeczy ma do mnie pretensje, przy czym ja nie daję koncertów nad umywalką, a następnego dnia (mimo bólu głowy i wrażliwości na każdy dźwięk) potrafię wstać i normalnie funkcjonować. Gdzie sens, gdzie logika?
~Oburzony mąż~