Wojtka poznałam nieco ponad rok temu, kiedy zaczynałam nową pracę. On – wysoki brunet, dobrze ubrany, nieziemsko przystojny. Ja – brunetka średniego wzrostu, szczupła, raczej ładna. Na początku tego nie wiedziałam, dopiero jakiś tydzień później dowiedziałam się, że jest współwłaścicielem firmy.
Zaczęło się niewinnie, wiecie – jakieś rozmowy, z czasem coraz częstsze, później zaprosił mnie na kawę. Poszłam. Było sympatycznie. Za jakiś czas znowu spotkanie po pracy, znowu wspólne wyjścia na kawę. I tak nie wiadomo kiedy, zostaliśmy parą.
Było nam dobrze razem, ba! nawet bardzo dobrze! Seks – coś niesamowitego. Wspólne wyjazdy służbowe – tam się dopiero działo! Zastanawiało mnie tylko, dlaczego nie mógł jechać ze mną za miasto na weekend, zawsze tłumaczył to pracą, obowiązkami. Nigdy też nie został u mnie na noc. Wtedy o tym nie myślałam bo byłam tak zakochana. Ale teraz już wiem czemu tak było.
Okazało się, że mój wymarzony facet ma żonę… Jak się o tym dowiedziałam?
Jego żona przyszła do mnie (do tej pory nie wiem skąd miała adres) spokojnie przedstawiła się i powiedziała kim jest. A ja… miałam wrażenie, że to jakiś sen. Weszła do środka i powiedziała, że znalazła nr do mnie u niego w telefonie, a znalezienie adresu nie było dla niej zbyt trudne.
Okazało się, że nie jestem pierwszą, z którą zdradzał żonę.
Wiedziała, że zdradza ją już któryś raz i jest taka spokojna?! Była, bo zostało jej 2 miesiące życia… a ten dupek wiedział o tym i miał to gdzieś…