Warning: Trying to access array offset on value of type bool in /usr/home/ardg/domains/dziewczynyzagencji.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-super-cache/wp-cache.php on line 3484 Rozterki serca po latach. Czy to miłość czy przyzwyczajenie?
Psychologia,  Życie

Rozterki serca po latach. Czy to miłość czy przyzwyczajenie?

Zazwyczaj tak jest, że w miłości najpiękniejsze są początki. W pamięci najdłużej pozostają wspomnienia z wspólnie przeżytych pierwszych razów – pierwszy pocałunek, dotyk, zbliżenie, pierwsze wakacje, pierwsza kawa w nowym mieszkaniu czy narodziny pierwszego dziecka. W tych szczególnych momentach naszego życia, zwykle marzymy o tym, by te piękne chwile nigdy się nie skończyły, lecz trwały wiecznie.

Ale niestety, ŻYCIE TO NIE BAJKA i nawet najbardziej zgodnej parze może przytrafić się kryzys, a co za tym idzie moment zwątpienia w łączące ich uczucie. Miłość może mieć różne oblicza, przy czym ciężko jest jednoznacznie stwierdzić czy nadal się kochamy czy po prostu przyzwyczailiśmy się do tego drugiego człowieka, z którym nierzadko spędziliśmy spory “kawał” swojego życia. Jak zatem ustrzec się przed utknięciem w związku, w którym miłość została zatracona w zwykłej codzienności?

To, co gorące, wreszcie stygnie

Z miłością jest czasami jak z zakupami. Ona rusza na łowy w poszukiwaniu nowej sukienki, ale całkiem przypadkiem trafia na cudowne szpilki, o których zawsze marzyła. Zakochuje się w nich od pierwszego wejrzenia i wie, że musi je mieć. Kupuje zatem, zabiera do domu i radości nie ma końca. Ogląda je z każdej możliwej strony, zakłada i zdejmuje, ale w końcu i tak do nich wraca. Przecież są idealne. Kiedy jednak mija okres pierwszej fascynacji zaczyna dostrzegać, że mają jakieś wady, uwierają w pewnych miejscach, niszczą się i płowieją. Aż w w końcu zwyczajnie wydają się jej nudne. Uczucie zaczyna się wypalać. Jednak zamiast lekko je odświeżyć lub naprawić, po prostu odstawia je na bok. W innym sklepie znajduje nową miłość i zapomina o starych, ukochanych niegdyś butach. Historia twojego związku wcale nie musi mieć wcale tak smutnego zakończenia. Ty nie musisz być tą kobietą, on tymi nieszczęsnymi butami, a Wasze prawdziwe uczucie jest w stanie poradzić sobie z rutyną.

Rutyna to groźny wirus. Może zabić każdy związek

Wielu z nas popełnia ten sam błąd, myśląc, że taka właśnie jest kolej rzeczy – pięknie jest tylko na początku, gdy jesteśmy zakochani, a kiedy mija pierwsze zauroczenie, zaczyna się to „prawdziwe” życie. Ale czy naprawdę musi być ono pozbawione zafascynowania, namiętności i zwykłego zainteresowania? Zapewne łatwiej jest przyzwyczaić się do partnera niż cały czas zaskakiwać i być zaskakiwanym. Jednak czy to właśnie nie przyzwyczajenie jest dla związku czymś złym i niszczącym? Monotonność, nuda, rutyna – to wirusy, które mogą zabić najtrwalszy związek. Bo przecież wszystko, co powtarza się codziennie kiedyś wreszcie się nudzi. Zupa może być rajem dla podniebienia, gdy próbujemy jej pierwszy raz, ale jedzona codziennie, wreszcie nam zbrzydnie i będziemy chcieli spróbować czegoś nowego. Czy nie lepiej więc urozmaicać smaki nie tylko w kuchni, ale też w życiu? Czasem wystarczy kilka nowych przypraw, by dobrze znana potrawa zyskała bardziej wyrazisty smak…

Koniec bez happy end’u

Myśleliście, że to już wszystko? Koniec historii z happy end’em? Niestety, nie w każdym przypadku jest tak różowo. Czasem przyzwyczajenie przezwycięża prawdziwe uczucie miłości, które wypaliło się już bardzo dawno lub zostało pomylone ze zwykłym zauroczeniem. A dwie osoby tkwią w pozbawionym spójności związku tak po prostu, z przyzwyczajenia, ze strachu przed samotnością, podziałem majątku, porzuceniem starych nawyków, rozczarowaniem rodziców i przyznaniem się do porażki. Ale czy naprawdę warto poświęcić swoje życie, plany, marzenia i pragnienia na nic nieznaczące trwanie w pustce? Nie warto. Jeśli więc czujesz, że nic już Cię nie łączy z Twoją “drugą połówką”, a zamiast sielanki jest wieczna wojna, uczucie niespełnienia, zepsute resztki szczęścia i zrezygnowanie, mnie odwagę to zmienić i rozpocznij nowe, lepsze życie.