Kilka tygodni temu spotkałam się z kolegą, który był potencjalnym kandydatem na chłopaka. Poznałam go przez Internet, pisaliśmy jakieś dwa miesiące i postanowiliśmy się spotkać w realu.
Poszliśmy do baru na drinka, a potem na spacer. Byliśmy w parku, gdzie był jakiś koncert, występ czy coś takiego. Po prostu w środku parku, na rozstawionej scenie, występował zespół, a wokoło było mnóstwo dzieci i młodzieży. Nie zaciekawiło nas to wydarzenie, więc trochę się pokręciliśmy i uznaliśmy, że idziemy.
Wychodząc z parku, zapytał czy chcę gumę. Pierwsze, co pomyślałam, to – O będziemy się całować! Przytaknęłam więc, a on sięgnął do kieszeni. Wyjął paczkę gum, a razem z nimi na chodnik wypadła mu prezerwatywa. Nie wiem kto speszył się bardziej, czy ja, czy on. Podniósł ją i zaczął się tłumaczyć, chociaż miałam wrażenie, że trochę jakby przeprasza. Ogólnie bardzo śmieszny mnie teraz to, co się stało, chociaż wtedy serio zrobiło mi się głupio. Koniec końców taki, że nie umówiłam się z nim na kolejne spotkanie, mimo, że pisał dość długi czas po tym zajściu i namawiał na następną ,,randkę’’. Nie wiem czy tą prezerwatywę zapakował specjalnie, czy przez przypadek, ale no spalił się tym u mnie totalnie.
~emka ~