Zdecydowanie jestem typem flirciary. Lubię kokietować mężczyzn rozmową, drobnymi gestami, uśmiechem czy spojrzeniem. Wiem, jak prowadzić rozmowę, by zauroczyć swoją osobą faceta i żeby dosłownie jadł mi z ręki. Problem polega na tym, że nie zawsze potrafię to kontrolować i flirtuję nawet wtedy, gdy nie do końca sama zdaję sobie z tego sprawę. I taka sytuacja miała właśnie miejsce z mężem mojej nowo poznanej koleżanki. Nie spodziewałam się jednak takiego rozwoju sytuacji.
Niewinny flirt
Ci, którzy mnie znają i wiedzą, jaka jestem (w tym moje przyjaciółki i ich faceci), traktują moje “zaloty” z przymrużeniem oka i potrafią z nich nawet żartować. Problem mam zazwyczaj ze świeżo poznanymi osobami, a w szczególności z mężczyznami, spośród których tylko garstka naprawdę rozumie, że flirtując, prowadzę taką “grę”. Anię poznałam na siłowni, do której zaglądałam praktycznie codziennie po pracy. Podczas gdy “wymieniałyśmy się” maszynami do ćwiczeń, dużo rozmawiałyśmy. Czułam, że naprawdę nadajemy na tych samych falach, dlatego pewnego dnia zaproponowałam jej kawę, a później zaczęłyśmy spotykać się regularnie poza siłownią. Któregoś razu Ania zaprosiła mnie do siebie na kolację, gdzie miałam okazję poznać jej męża. Miły, przystojny, trochę nieśmiały – generalnie łatwy kąsek w bajerowaniu. Tak, flirtowałam z Pawłem za każdym razem, gdy odwiedzałam Anię w domu, ale prawda jest jednak taka, że nigdy nie zostaliśmy z Pawłem sam na sam dłużej niż 5-10 minut. To jednak wystarczyło, by ten się we mnie zakochał… Na początku zaczął wypisywać do mnie na fejsie aż w końcu poprosił o spotkanie, na którym wyznał mi miłość.
Flirt z żonatym mężczyzną …
Co zrobiłam? Powiedziałam mu, że źle odczytał moje intencje i na pewno nic z tego nie będzie. Poinformowałam go także, że nie powiem o niczym Ani, ale musimy całkowicie zerwać ze sobą jakiekolwiek kontakty. Na moje nieszczęście oznaczało to także zerwanie znajomości z Anią… Szkoda, bo naprawdę polubiłam tę dziewczynę. Ale nie miałam innego wyjścia – w innym przypadku ich małżeństwo by się rozpadło i to z mojej winy. Dlatego zmieniłam siłownię i stworzyłam listę naprawdę dobrych wymówek, by móc wykręcić się z dalszych spotkań. Czy przez tę sytuację zmieniło się coś w moim zachowaniu? Nie, nadal jestem sobą i posiadam te same skłonności do flirtowania, co wcześniej. Poznając nowe koleżanki, staram się po prostu omijać ich mężów.
~ Niebezpieczna Flirciara ~