Tak mało ze sobą rozmawiamy. Wymieniamy raczej słowa, wydajemy komunikaty i polecenia, odpowiadamy zdawkowo, aby tylko dać namiastkę tego, że słuchamy. Coraz częściej ludzie w związkach po prostu są obok siebie i tylko wydaje się im, że są ze sobą. No chyba, że w łóżku, podczas seksu – wtedy nie ma opcji, aby byli rozłączeni. Z tym, że związek to coś znacznie więcej niż zbliżenie seksualne, to wyzbywanie się własnego egoizmu, aby w pełni poznać drugiego człowieka. Bez rozmowy jest to niemożliwe.
Jesteś, ale Cię nie ma
Na początku związku zawsze mamy w sobie takie przekonanie, że jesteśmy rozumiani. Nie pozwolimy zaprzeczyć temu, że On czy Ona nas rozumie. Czujemy się uratowani, bo wreszcie znalazł się ktoś, kto nas rozumie. Nie mówię, że jest to błędne odczucie, jestem wręcz przekonana, że na początku relacji rzeczywiście robimy wszystko, aby zrozumieć drugiego człowieka. I to jest piękne. Z czasem jednak to wszystko słabnie, my wchodzimy na wyższy etap związku, zderzamy się z codziennością i wydobywamy z siebie naszą egoistyczną naturę. Nie ukrywajmy tego, my – ludzie jesteśmy z natury egoistami, nawet jeśli dbasz o drugiego człowieka, to w głębi serca „TY”, „MÓJ”, „JA”, „DLA MNIE” – są dla Ciebie najważniejsze. Wtedy właśnie rozmowy, zwłaszcza te szczere, stają się coraz rzadsze, nie zadajemy sobie wzajemnie pytań, nie słuchamy tak w pełni, gdy druga osoba coś nam opowiada. Jesteśmy, ale trochę tak jakby obok siebie. Jesteśmy, ale jakby nas nie było. MY zaczyna się rozdzielać na Ja i Ty.
Dlaczego tak trudno jest nam ze sobą rozmawiać?
Wiele osób już w tym momencie, a nawet i na samym początku czytania tego artykułu może się ze mną nie zgodzić i zaprzeczyć, że kwestia braku rozmów ich nie dotyczy. Oby takich ludzi, takich związków było jak najwięcej. Nie mówię, że żaden związek nie rozmawia ze sobą tak prawdziwe, zaznaczam tylko, że związków gdzie brakuje rozmowy jest coraz więcej.
Współczesne życie ułatwia nam nierozmawianie ze sobą. Pracujemy całymi dniami, a widzimy się raptem wieczorem tuż przed spaniem, po całym dniu, kiedy jesteśmy zmęczeni. Nie mamy wtedy siły na rozmowę. Szef nas wkurzył, kumpel nas wykiwał, koleżanka obgadała – nie chce nam się opowiadać takich rzeczy. Chcemy się położyć i marzymy, aby ten dzień się już skończył. Kobiety z natury są przecież gadułami, więc może dziwnie zabrzmiało, że nie chce im się zdawać relacji z całego dnia. Jeśli jest w nich przekonanie, że Partner i tak nie słucha (bo jest facetem; bo wpuszcza jednym uchem, wypuszcza drugim i nawet nic nie doradzi), zwyczajnie nie mają potrzeby, by wygłaszać co w danym dniu im się przytrafiło. Facet z kolei, jak to facet – zbyt dużo nie powie, aby czasem nie pokazać swojej słabości, a po drugie zamknie się w swoim „pudełku NIC’’ i tyle z jego zwierzeń. Taka natura kobiety i mężczyzny. Taka rozbieżność płci.
Brak rozmów, brak relacji, brak związku
W momencie, gdy przestajemy opowiadać sobie błahostki z danego dnia, nie wspominamy o naszych uczuciach i emocjach, które nam towarzyszyły przy konkretnych zdarzeniach – powoli zamyka się brama porozumienia. Z czasem uznamy, że nawet tych ogromnych spraw i bardzo ważnych nie warto poruszać. Zachowujemy wszystko dla siebie, w sobie. Milczymy, zamykamy się na siebie, przestajemy siebie poznawać i się na siebie otwierać. Wtedy właśnie na miejsce rozmowy wchodzi komunikacja. To nie jest to samo, co rozmowa. Zamiast słuchać, rozumieć, doradzać, odpowiadać i być przy drugim człowieku, my po prostu wydajemy komunikaty, oznajmiamy, orzekamy, czasem krzyczymy i przeklinamy. Nie ma tego porozumienia, tej relacyjności, brakuje jedności. Z czasem może doprowadzić to do Samotności w związku – czemu poświęciłam osobny artykuł – a to już nie są przelewki.
Jak sobie z tym radzimy, a jak powinniśmy sobie z tym radzić
Brak prawdziwej rozmowy i zrozumienia w związku jest odczuwalny przez dwie strony. Rzadko kiedy ta kwestia jest nazwana po imieniu. Zwyczajnie stąd, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to nie to samo mówić do siebie, co rozmawiać ze sobą. Zazwyczaj określamy to jako kryzys w związku, mówimy że coś się wypaliło, że jakaś rutyna się wkradła. A w tym wszystkim zwyczajnie chodzi o brak szczerej rozmowy, takiej która pokazuje prawdziwych nas i otwiera nas na prawdę o drugim człowieku. Nasza niewiedza na temat przyczyny stopniowego rozpadu związku sprawia, że nie robimy konkretnych kroków, aby ten rozpad przezwyciężyć, wybieramy łatwiejszą drogę, prostsze rozwiązania…
- Zamiast rozmawiać, zwyczajnie idziemy ze sobą do łóżka. Tak jest przecież łatwiej. Tak jak wspomniałam nieco wyżej, po całym dniu gdy nie mamy siły na rozmowę – idziemy do sypialni. Przecież to też jest oznaka miłości, kochania i wzmacnia relację. Tak, taka bliskość wzmacnia relację, ale jeśli brakuje w niej rozmowy, to tylko może pogłębić przepaść między ludźmi. Facet da upust swoim emocjom, kobieta być może też, ale w związku nadal będzie czegoś brakowało. Nadal będzie pustka i cisza.
- Czasem uciekamy w inne znajomości. Do przyjaciółek, do nowych kolegów, do znajomych. Wolimy wyjść z domu i pobyć właśnie z nimi, niż z Nim, niż z Nią. Nie mówię, że trzeba zamykać się na jednego człowieka, warto poza swoją Miłością mieć również innych bliskich ludzi, ale jeśli to im zaczynamy mówić więcej i z nimi spędzamy większość czasu, to nie wróży to niczemu dobremu. Jest przede wszystkim zagrożeniem dla wierności w związku i grozi zdradzie.
Tak mamy skonstruowany dzisiejszy świat, i my sami też jesteśmy zbudowani tak, że z czasem trudno jest nam ze sobą rozmawiać. Wybieramy łatwiejszą opcję – komunikację (która rozmową nie jest!) i ucieczkę od problemu. Zawalczmy jednak o siebie, o Mężczyznę / Kobietę życia i zderzmy się z wielkimi bestiami, które próbują rozdzielić dwojga kochających się ludzi.
~Pocahontas~