Warning: Trying to access array offset on value of type bool in /usr/home/ardg/domains/dziewczynyzagencji.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-super-cache/wp-cache.php on line 3484 Z cyklu: wywiad przy kawie | Dziewczyny z Agencji
Praca,  Praca w agencji

Z cyklu: wywiad przy kawie. W swojej firmie, jestem panią własnego czasu.

KIM ONA JEST:

Imię: Julia

Wiek: 36

Zawód: własna firma

Lubi: włoską kuchnię, różowe wino

Nie lubi: czarnych porzeczek, kłamstwa

Marzy o: spokojnym, dostatnim życiu

Jej zalety to: punktualność, skrupulatność

Jej wady to: nerwowość, pesymizm

Nie wyobraża sobie życia bez: pieniędzy

Ulubione kolory to: czarny

Wolny czas przeznacza na: leniuchowanie

Piękna, szczupła, wysoka – dziewczyna, z którą umówiłam się na kawę, bardziej przypominała modelkę niż „Panią Prezes”, która zarządza sporą grupą mężczyzn w swojej firmie budowlanej. Im bliżej przyglądałam się Julii, tym bardziej widziałam jej pewność siebie, stanowczość i zdecydowanie. Ale dopiero mocny uścisk jej wyjątkowo szczupłej dłoni przekonał mnie, że mam do czynienia z prawdziwą bizneswoman z krwi i kości. Z każdą minutą naszej rozmowy, utwierdzałam się tylko w fakcie, że ta kobieta, wie czego chce w życiu.

DzA: Bizneswoman – tak byś siebie nazwała?

J: Absolutnie nie. Słowo bizneswoman bardziej kojarzy mi się z kobietą, która pracuje dla wielkiej korporacji, jeździ luksusowym, służbowym autem, chodzi do pracy z teczką i ubiera się wyłącznie w eleganckie garsonki lub sukienki. Niestety nie jest to to, z czym ja mam na co dzień do czynienia, czyli plac budowy, samochód dostawczy, kalosze i kask ochronny na głowę (uśmiech).

DzA: No właśnie, a można powiedzieć, że bardziej pasowałabyś do tego pierwszego scenariusza. Co zatem skłoniło Cię do otworzenia własnego biznesu właśnie w tej branży?

J: Szczerze? Czysty zysk. Z branżą budowlaną jest podobnie, jak z przemysłem spożywczym czy usługami medycznymi. Ludzie zawsze będą mieli potrzebę jeść, pić, badać się czy przyjmować lekarstwa. Tak samo zawsze będą musieli gdzieś mieszkać, pracować czy odpoczywać. A ktoś przecież musi budować im domy, bloki, biurowce, gabinety, hotele czy salony SPA. Poza tym to, co raz zostanie wybudowane, za kilka lat będzie wymagało remontu, poprawek czy po prostu odświeżenia. Może nie jest to branża związana bezpośrednio z moim wykształceniem, ale przynajmniej wiem, że popyt na tego rodzaju usługi się nie skończy, a ja zawsze będę mogła na tym zarobić.

DzA: Czy dochody płynące z własnej działalności są porównywalne do tych, o których marzyłaś zakładając firmę?

J: No właśnie nie. Kiedyś wydawało mi się, że każdy kto prowadzi własną firmę musi zarabiać na niej co miesiąc bardzo duże kwoty i żyć na pewnym „poziomie”. Ale w rzeczywistości jest tak, że raz można zarobić mniej, a raz więcej. Jednym razem stracić na inwestycji, drugim zyskać więcej niż wcześniej się zakładało. Ale koniec końców i tak wyjdzie się na swoje.

DzA: Zanim założyłaś własną firmę, pracowałaś na etacie. Nie myślisz czasem, że łatwiej było pracować „u kogoś”?

J: Czasami tak, ale tak jak wszystko inne, praca na etacie ma swoje plusy i minusy. To czego mi brakuje, to praca w sztywno określonych godzinach, wolne weekendy i mniejsza ilość zmartwień na głowie. Jednak własna firma może przynieść dodatkowe dochody, o których mogłabym tylko pomarzyć na etacie. Poza tym doceniam to, że jestem panią własnego czasu.

DzA: A jak to jest z tym czasem wolnym? Można go więcej poświęcić sobie i rodzinie?

J: Jeżeli chodzi o czas wolny, to jest go w zasadzie mniej niż wcześniej, bo często muszę pracować po nocach lub weekendy. Czasem ciężko jest mi też zaplanować urlop, bo zwykle po prostu nie mogę sobie pozwolić na wyłączenie komórki. Ale prawda jest taka, że nie przeszkadza mi to aż tak bardzo, bo bardziej spełniam się w pracy niż w domu. Przykładowo, jeśli miałabym wybór pomiędzy planowaniem kolejnego dziecka, a jakimś satysfakcjonującym i dochodowym projektem, pewnie wybrałabym pracę.

DzA: Czy decyzję o założeniu własnej firmy podjęłaś sama czy ktoś Cię to do tego namówił?

J: Właściwie to firmę założyliśmy wspólnie z mężem, ale oficjalnie to tylko ja prowadzę działalność. Chociaż nie jest też tak, że moje nazwisko figuruje tylko w papierach, natomiast resztą zajmuje się mąż. Jesteśmy wspólnikami i każdą ważniejszą decyzję staramy się podejmować wspólnie. Ale decydujący głos należy zazwyczaj do mnie (uśmiech).

DzA: Czyli można powiedzieć, że mężem w pewien sposób też rządzisz?

J: No niestety to prawda (uśmiech). Oczywiście nie wynika to z tego, że to ja jestem wpisana do działalności gospodarczej, lecz po prostu z naszych różnych typów osobowości. Jeżeli chodzi o pracę, to ja jestem ta zła, a on ten dobry, ale myślę, że akurat połączenie tych charakterów przynosi nam same korzyści. W pojedynkę nie odnieślibyśmy takiego sukcesu, który świętujemy dziś razem. Poza tym muszę przyznać, że „rządzenie” mam już w genach – objawia się to nie tylko w pracy, ale też w domu (uśmiech).

DzA: No właśnie, ale dom i mąż to jedno, a praca i kilkunastu obcych mężczyzn to drugie. Jak udaje Ci się nad nimi zapanować?

J: Przede wszystkim staram się nie wchodzić z pracownikami w relacje koleżanka-kolega, natomiast pozostać przy bardziej oficjalnej formie. Uważam, że zbytnie spoufalanie się z podwładnymi nie prowadzi do niczego dobrego. Darzę ich z szacunkiem i tego samego wymagam od nich. Czasami muszę podnieść głos, zwrócić uwagę albo po prostu kogoś zwolnić. Ale zawsze traktuje innych na równi z sobą. Prawda jest taka, że aby przetrwać wśród samych mężczyzn, trzeba być stanowczym, nie dać się omotać oraz w wielu przypadkach pozbyć się sentymentów.

DzA: Czy uważasz, że łatwiej pracuje się z kobietami?

J: Myślę, że tak. Akurat mam porównanie, bo w poprzedniej pracy miałam do czynienia wyłącznie z kobietami i bardzo dobrze wspominam naszą współpracę. Kobiety są przede wszystkim rozsądniejsze oraz dużo bardziej odpowiedzialne. Zaskoczyło mnie natomiast to, że mężczyźni dużo częściej kłamią, a nawet spiskują.

DzA: Podsumowując, własna firma to wygoda czy więcej obowiązków?

J: Niestety dużo więcej obowiązków niż na etacie. Trzeba dbać o dobrą organizację pracy, wywiązywanie się z umów, dobre relacje z pracownikami czy dostęp do różnych materiałów. Często trzeba pracować w weekendy lub święta, by wyrobić się w terminie, odbierać nocne telefony od pracowników, martwić się ZUS’em czy kontrolą z Urzędu Skarbowego. Własna firma to dużo więcej stresu i obowiązków, ale lepsze zarobki i większa satysfakcja z pracy.